Sąd Rejonowy w Bartoszycach wyrokiem z dnia 28 maja 2018 roku w sprawie II W 2067/18 orzekł, że przedsiębiorca, który w niedzielę powierzył sprzedaż w sklepie innej osobie w dniu tzw. niedzieli niehandlowej, dopuścił się wykroczenia z art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 10 stycznia 2018 r. o ograniczeniu handlu w niedzielę i święta oraz w niektóre inne dni. Odstąpił jednak od wymierzenia kary.
Ograniczone zakupy w niedzielę – wyjątki
Ustawa z dnia 10 stycznia 2018 r. o ograniczeniu handlu w niedzielę i święta oraz w niektóre inne dni weszła w życie w dniu 1 marca 2018 roku. Ustawa ta zakłada, że w niedziele i święta w placówkach handlowych zakazane są handel i inne czynności związane z handlem, a także powierzanie zatrudnionym pracownikom tych czynności.
Wskazać należy, że handel jest jednak dopuszczalny m. in. na stacjach paliw, gdy placówka głównie handluje kwiatami, w aptekach, w miejscach, gdzie sprzedawane są przede wszystkim pamiątki lub dewocjonalia, prasa, bilety komunikacji miejskiej, kupony gier losowych i zakładów wzajemnych, w placówkach pocztowych, w placówkach handlowych na terenie lotnisk, w strefach wolnocłowych, w sklepach internetowych i na platformach internetowych, przy cmentarzach (gdy handluje się zniczami, wieńcami, wiązankami czy kwiatami) lub gdy przedsiębiorca sprzedaje osobiście, który prowadzi we własnym imieniu i na własny rachunek działalność gospodarczą.
Do końca 2018 roku mamy do czynienia z tzw. okresem przejściowym, tj. zakaz handlu nie obowiązuje w pierwszą i ostatnią niedzielę każdego miesiąca. Zaznaczmy, że w 2018 roku mamy 23 niedziele niehandlowe. W przyszłym roku takich dni będzie aż 37, zaś od 2020 roku – 45.
Dodać trzeba, że ustawa przewiduje także, że handel będzie dopuszczalny (bez ograniczenia tego do 31 grudnia 2018 roku) w dwie niedziele, które poprzedzają pierwszy dzień Bożego Narodzenia, w niedzielę, która bezpośrednio poprzedza pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych, a także w ostatnie niedziele w miesiącach styczeń, kwiecień, czerwiec i sierpień.
Za wykonywanie pracy w handlu w niedziele, wbrew ustawowemu zakazowi, przedsiębiorca, który tę pracę powierza, podlega karze grzywny od 1.000 zł do 10.000 zł. Sąd rozpoznaje sprawę w takim samym trybie, jak rozpoznaje sprawy o wykroczenia.
Zakaz handlu w Polsce – pierwsze orzeczenia
W opisanym wyżej wyroku Sąd Rejonowy w Bartoszycach ustalił, że w dniu 18 marca 2018 roku, tj. w niedzielę, obwiniona powierzyła dwóm osobom wykonywanie pracy w handlu.
Obwiniona od 1996 roku prowadzi działalność gospodarczą, która polega na prowadzeniu sklepu o charakterze społeczno-przemysłowym, który jest czynny całą dobę przez siedem dni w tygodniu. W sklepie sprzedawane były też przygotowywane na miejscu hot-dogi, jak i funkcjonowała kolektura zakładów.
Sąd ustalił, że sklep, który prowadziła obwiniona, powinien być zamknięty w przedostatnią niedzielę w miesiącu, a okoliczność, że sklep w swoim asortymencie ma wyroby tytoniowe, bilety komunikacji miejskiej, prasę itp., nie powoduje tego, że sklep mógłby być otwarty. Wskazał ponadto, że istotny wpływ tworzy działalność w tym zakresie, która jest przeważająca, a nie tylko dodatkowa. W ocenie Sądu, aby móc uznać działalność jako przeważającą, należałoby to wskazać w odpowiednim rejestrze obejmującym informacje o przedsiębiorcach. Dopiero wówczas uwzględniony zakres, chociażby w sprawie prowadzenia gier losowych i zakładów wzajemnych, pozwalałby na handel w niedzielę. Sąd uznał obwinioną za winną wykroczenia polegającego na tym, że w niedzielę niehandlową powierzyła osobom zatrudnionym wykonywanie pracy sprzedawcy.
Warto jednak nadmienić, że – w oparciu o art. 39 par. 1 kodeksu wykroczeń – odstąpił od wymierzenia kary (tj. kary grzywny w wysokości od 1.000 zł do 100.000 zł), wskazując, że biorąc pod uwagę charakter działalności, którą prowadzi, nie można jej zachowania tylko piętnować. Obwiniona od wielu lat prowadzi działalność gospodarczą i tylko w ten sposób może rywalizować z supermarketami.
Ponadto, dodał, że ustawa o ograniczeniu handlu w niedzielę i święta oraz w niektóre inne dni została uchwalona bardzo szybko i nie było żadnej kampanii informacyjnej w Polsce przed wejściem jej w życie. Spowodowało to z kolei, że przedsiębiorcy, którzy z reguły nie mają wykształcenia prawniczego, mogą niekiedy nieprawidłowo interpretować przepisy i nie mają możliwości przez to uchronienia się od nielegalnych zachowań.